Był czas, kiedy branża aktywów cyfrowych była tak nisza, że jej jedynymi inwestorami byli oddani technofile: ludzie, których wciągnęły albo wczesne pisma Satoshiego Nakamoto, albo ogólne podekscytowanie tym, co można osiągnąć za pomocą cyfrowej gotówki. W 2021 rzeczywistość jest zupełnie inna. Liczba laików wpłacających swoje pieniądze do „krypto” rośnie wykładniczo, zwabionych fantazjami o nocnym bogactwie i fałszywym pomysłem, że 300% zysków BTC w ciągu ostatniego roku może trwać tylko dalej. Firmy z branży – giełdy i dobrze finansowane machiny propagandowe – polegają na tym szumie, więc muszą go pielęgnować: muszą przekonać niewtajemniczonych, że nie tylko cyfrowe zasoby są ścieżką do bajecznego bogactwa, ale że ich platforma jest środkiem do zdobycia ty tam. Taka promocja jest oczywiście nieetyczna.
Chociaż nie poznasz tego, patrząc na przeciętną reklamę zasobów cyfrowych, jest to również nielegalne: istnieją przepisy dotyczące ksiąg, które ogólnie chronią osoby przed fałszywą reklamą, a przepisy SEC dotyczące zwalczania reklamacji ograniczają sposoby promowania papierów wartościowych, na przykład. Problem polega na tym, że w przeciwieństwie do banków, które podlegają mnóstwu szczegółowych zasad regulujących sposób komunikowania się z opinią publiczną o swoich produktach, giełdy nie podlegają żadnemu centralnemu organowi regulacyjnemu. Tam, gdzie podejrzane praktyki promocyjne są wychwytywane przez istniejące systemy regulacyjne i statuty, nadal pozostaje kwestia zainspirowania odpowiedniego organu regulacyjnego do zwrócenia uwagi i podjęcia działań.
Biorąc pod uwagę rolę, jaką giełdy odgrywają w działaniu jako powiernicy lub brokerzy wartości miliardów dolarów inwestorów i oferując złożone i wysoce lewarowane produkty pochodne, jest to niewystarczające; tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę wykazane ryzyko, że giełdy są w stanie manipulować rynkami aktywów cyfrowych kosztem własnych klientów. Chociaż egzekwowanie przepisów odbywa się z coraz większą regularnością, te praktyki promocyjne były niekontrolowane przez tak długi czas – a firmy z branży stały się tak uzależnione od nich – że konieczna jest drastyczna zmiana, aby złagodzić skutki nadchodzącego krachu, co spowoduje bądź katastrofalny dla tych, których nabrał szum – ludzie tacy jak syn Petera Schiffa:

To ludzie tacy jak Schiff Jr. zapłacą cenę za tę nieetyczną promocję, o której mówił Michael Burry w usuniętym tweecie z 17 czerwca:

Oszukańcze nagabywanie
Bardziej oczywiste przypadki nieuczciwej promocji mającej na celu oszukanie inwestorów są ścigane. W lutym SEC wniosła oskarżenie przeciwko trzem osobom, które stosowały oszukańcze i oszukańcze praktyki, aby nakłonić klientów do korzystania z dwóch platform internetowych: „Opcje startu” i „Bitcoiin2Gen”. Pozwani wykorzystali te platformy do uruchomienia ICO, bez rejestracji w SEC, w celu uzyskania tokena, który nigdy nie istniał. Już wcześniej słyszałeś wszystkie obietnice złożone przez pozwanych w tej sprawie: reklamowali swoje platformy jako „największą giełdę Bitcoin pod względem wolumenu i płynności w euro” i „konsekwentnie oceniali najlepszą i najbezpieczniejszą giełdę Bitcoin przez niezależne media”. Żadne nie były prawdziwe. Chociaż sprawa „Opcje startu” jest prostym i wyraźnym przykładem osób kłamiących, by sprzedać oszustwo, prawda jest taka, że firmy te wykorzystują te taktyki do sprzedaży produktów w całej branży, a końcowy wynik — dziesiątki zrujnowanych finansowo inwestorów — są będzie taki sam.
Na przykład częścią sprawy SEC przeciwko „Opcjom startowym” i „Bitcoiin2Gen” było to, że oskarżeni ukryli swoją prawdziwą tożsamość przed inwestorami, aby nie można było odkryć ich powiązań z wcześniejszymi oszustwami. SEC uznała to za poważne wprowadzenie w błąd, warte podjęcia działań egzekucyjnych. Co zatem SEC miałaby do powiedzenia na temat Bitfinex i Tether, które są własnością tej samej firmy (iFinex), ale do 2017 r. upierały się, że nie są ze sobą powiązane? Mniej więcej w czasie, gdy Tether nabierał rozpędu w 2016 r., sam Bitfinex został ukarany grzywną przez CFTC za oferowanie nielegalnych transakcji pozagiełdowych, a jednak dyrektor generalny Bitfinex, Phil Potter, zaprzeczył jakimkolwiek relacjom między tymi dwiema firmami – pomimo tego, że był zarejestrowanym dyrektorem Tether w czas.
Oczywiście działania przeciwko takim praktykom nie ograniczają się do regulatorów i prawodawców. Kluczowy filar salwy sądowej przeciwko BitMEX dotyczy właśnie tej kwestii. Ustawa o giełdach towarowych zabrania stosowania manipulacyjnych lub oszukańczych praktyk w związku z jakimkolwiek obrotem. Powodowie w sprawach BitMEX, wszyscy handlarze aktywami cyfrowymi, twierdzą, że wzniosłe reklamy i oświadczenia BitMEX nie były oparte na rzeczywistości, ale zostały wykorzystane przez firmę, aby zachęcić klientów do dołączenia do ich platformy i rozpoczęcia handlu. Na przykład BitMEX reklamował się jako mający 1500% większą płynność BTC/USD niż jakakolwiek inna platforma – coś, co można łatwo obalić (BitMEX usunął to jakiś czas po pierwszej fali postępowania cywilnego).

Rekomendacje celebrytów to kolejna szeroko stosowana, ale często nielegalna i zazwyczaj nieetyczna taktyka promocyjna. W przypadku nowego projektu, który ma niewiele do powiedzenia na swoją korzyść, rekomendacje od znanych osób są skrótem do generowania szumu. Nie uwierzyłbyś, gdy spojrzysz na Twittera, ale przepisy anty-toutingowe amerykańskiego ustawodawstwa dotyczącego papierów wartościowych wymagają, aby każdy promujący papiery wartościowe ujawnił charakter, zakres i kwotę wynagrodzenia otrzymanego w zamian za promocję. SEC ostrzegła o tym podczas boomu w 2017 r., a następnie oskarżyła Floyda Mayweathera Jr. i DJa Khaleda za nieujawnienie, że posty w mediach społecznościowych, które publikowali, promując produkty z zasobów cyfrowych, były w rzeczywistości płatnymi promocjami przez organizatorów produktu. Gwiazdy uregulowały zarzuty: Mayweather zakaszlał ponad 600 000 $ karami, a DJ Khaled zapłacił ponad 150 000 $.
Giełdy zawsze szukają nowych, eksploatacyjnych produktów Giełdy nieustannie szukają możliwości oferowania nowych produktów, które pomogą przyciągnąć klientów do kryptowalut. W najlepszym razie dzieje się tak po prostu dlatego, że machina szumu musi być podsycana: ludziom trzeba przedstawiać nowe sposoby na wzbogacenie się, aby zapewnić, że przepływ gotówki do firmy będzie rósł z czasem. W najgorszym przypadku jest to sposób nie tylko na przyciągnięcie klientów do drzwi, ale także na wykorzystanie asymetrii między traderem a giełdą, aby je wykorzystać. Weźmy na przykład usługę Oszczędności Binance, uruchomioną w 2020 roku, która daje niesamowitą obietnicę swoim klientom: pozwala zarabiać „wszędzie, gdzie idzie rynek”. Serwis oferuje szereg produktów:

„Zarabiaj więcej pieniędzy ze swoich zasobów kryptowalut dzięki Binance Dual Investment, nowemu produktowi inwestycyjnemu w kryptowaluty stworzonemu przez Binance Pool”, mówi. „Dzięki Binance Dual Investment możesz zaangażować swoje zasoby kryptograficzne i zablokować zysk z oszczędności, ale zarabiać jeszcze więcej, jeśli cena rynkowa Twoich zasobów kryptograficznych wzrośnie”. W rzeczywistości produkt działa tak: klienci mogą wystawić 1 BTC po 30 000 USD, z 30-dniowym wygaśnięciem i ceną wykonania 35 000 USD. Jeśli po 30 dniach cena BTC wzrośnie powyżej 35 000 $, otrzymają BUSD (stablecoin Binance) o wartości 35 000 $ plus 2% odsetek, również w BUSD. Jeśli BTC jest poniżej 35 000 USD w dniu wygaśnięcia, otrzymują oni BTC z powrotem po wartości rynkowej plus odsetki.
Ponieważ jednak nie możesz sprzedać swoich BTC przed datą wygaśnięcia, ryzykujesz obserwowanie, jak Twoje BTC spadają bez możliwości sprzedaży. Jeśli cena wzrośnie, nie zarobisz nic ponad punkt trafienia. W przypadku, gdy BTC handluje bez zmian (i pamiętaj, że Binance chce, abyś wierzył, że kryptowaluta tylko idzie w górę), zarabiasz niewielkie odsetki i zachowujesz swoje BTC. Dzięki temu Binance może w łatwy sposób ugryźć Twoje zasoby, niezależnie od tego, czy cena BTC wzrośnie, czy spadnie — im bardziej drastyczny ruch, tym lepiej dla Binance. Interesujące jest to, że chociaż reklama mówi, że będziesz „zarabiać” na krypto, rzeczywiste wyjaśnienie, jak działa produkt, określa go jako „zakład”.
Regulamin zawiera również tę perełkę: „Binance.com nie ponosi odpowiedzialności, jeśli ostateczny wynik zrealizowany przez usługi Inwestycji Dwuwalutowych różni się od oczekiwań klienta”. W świetle różnych pozwów o manipulacje na rynku, które na przestrzeni lat wszczęto przeciwko giełdom aktywów cyfrowych, taki produkt powinien być nietykalny dla żadnego poinformowanego inwestora; przynajmniej sposób, w jaki jest oferowany i promowany, powinien być ściśle uregulowany. Jednak oto Binance, obiecując inwestorom sposób na zysk, niezależnie od tego, czy BTC wzrośnie, czy spadnie.
Media są współwinne To nie tylko wymiany.
Napływ uczestników do ekosystemu niesie ze sobą apetyt na pokrycie związane z zasobami cyfrowymi i stronniczość w zakresie potwierdzania, a wiele placówek chętnie to zrobi. Te punkty sprzedaży odgrywają zasadniczą rolę w rozpowszechnianiu szumu. Kiedy władze pobierają opłaty za giełdę lub gdy start-up rozpoczyna ICO, to właśnie do tych rynków zwróci się wielu niewybrednych inwestorów. Weźmy na przykład Cointelegraph, wydawców takiego trzeźwego, bezstronnego dziennikarstwa, jak „Jamie Dimon nazywa Bitcoin „oszustwem” pomimo wyraźnego konfliktu interesów” i „Cena Bitcoina o wartości 56,3 tys. USD i sygnał kapitalizacji rynkowej w wysokości 1 tys. Oprócz ogólnych relacji redakcyjnych, Cointelegraph zapewnia regularne analizy cen najpopularniejszych cyfrowych aktywów giełdowych, które zazwyczaj skłaniają się tylko w jednym kierunku: na przykład analiza opublikowana po gwałtownym spadku ceny BTC we wrześniu 2020 r.: „Podczas gdy cena Bitcoina koryguje dziś to ujawnienie potencjalnie nielegalnego zachowania banków tylko wzmocni narrację, dlaczego inwestorzy powinni kupować Bitcoin (BTC).”
Najbardziej ilustruje to relacja Cointelegraph o fiasku Tethera. Kiedy nowojorskie biuro prokuratora generalnego nałożyło na Tethera grzywnę i ogłosiło, że jego dochodzenie w sprawie firmy wykazało, że USDT w rzeczywistości nie było w pełni poparte, jak utrzymuje Tether, w raportach Cointelegraph pominięto wszelkie odniesienia do udowodnionego teraz braku wsparcia USDT. decydując się wskazać, że grzywna w wysokości 18,5 miliona dolarów to „bardzo mała część wszystkich istniejących USDT” – co ma sens, biorąc pod uwagę, że teraz wiemy, że są one drukowane z powietrza. Późniejsze relacje, które składają się prawie wyłącznie z wypowiedzi prasowych Tethera, również ignorują tę historię. Oczywiście ani pisarze w tych punktach, ani ich czytelnicy nie są zainteresowani wiadomością, że zarząd Tethera kłamał na temat swojego poparcia. W końcu istnieje wiarygodny argument, że Tether jest pewniakiem utrzymującym branżę na powierzchni i upadnie w mgnieniu oka. Dlaczego ludzie, którym sprzedano fantazję o darmowych pieniądzach, mieliby się tym interesować? CoinDesk nie jest inny.
Choć rzekomo jest witryną ogólnego przeznaczenia z zasobami cyfrowymi, ich konferencja CoinDesk 2018 była przedmiotem bojkotu inspirowanego zarzutami o stronnicze raportowanie, a różni programiści blockchain skarżyli się, że otrzymali nieuczciwe relacje z punktu sprzedaży. Deweloper Ethereum, Vitalik Buterin, opublikował listę skarg, ale tak czy inaczej, pomysł, że sprawozdawczość CoinDesk jest stronnicza, nie wydaje się tak nieprawdopodobny, biorąc pod uwagę, że firma jest własnością nikogo innego, jak Digital Currency Group (DCG). DCG został założony przez obecnego dyrektora generalnego Barry’ego Silberta, który był przedmiotem działań SEC w 2016 roku w związku z wykorzystaniem jego nazwiska do wrzucania monety oszustwa. Silbert jest również współinwestorem w ShapeShift, który ma własną burzliwą przeszłość. Jednak, co być może najbardziej niepokojące, DCG jest również spółką macierzystą dla Grayscale Investments, która prowadzi Grayscale Bitcoin Trust BTC ETF.
Jak myślisz, co Silbert myśli o BTC i, co ważniejsze, o ich konkurentach? Oczywiście strony takie jak CoinDesk i Cointelegraph komunikują się ze swoimi użytkownikami za pośrednictwem mediów społecznościowych i to właśnie tutaj najłatwiej można wykryć uprzedzenia. Na przykład przeglądanie kanału CoinDesk na Twitterze – nawet w ciągu ostatnich 24 godzin – zdradza chęć przekazania jasnego komunikatu na temat trajektorii BTC:


Tak samo jest z Cointelegraph. Weźmy na przykład sposób, w jaki potraktowali wiadomość z lutego, że Tesla pozyska dużą ilość BTC:

Rozporządzenie
Niestety, to nie Binances i Cointelegraphs świata najbardziej ucierpią z powodu krachu w branży. To będą ludzie, których zaprowadzili do lasu. Dla niektórych jest już za późno: nieustanny strumień pozwów o manipulacje na rynku od pokrzywdzonych traderów to pokazuje. Osoby odpowiedzialne powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności, zanim szkoda rozprzestrzeni się dalej. Nie wiadomo jeszcze, czy ma to nastąpić przede wszystkim w ramach prywatnego postępowania sądowego, czy też w ramach działań organów ścigania. Ponieważ ustawodawcy w końcu wkroczyli do akcji, zajmując się wieloma lukami regulacyjnymi w branży, a coraz więcej pokrzywdzonych handlowców zdaje sobie sprawę, do jakiego stopnia zostali oszukani, taka odpowiedzialność wydaje się nieunikniona: prawdziwe pytanie brzmi, czy do tego potrzebny jest kolosalny krach.
Autro : BitcoinSV.pl
Źródło : Regulators must crack down on unethical and illegal digital asset promotion – CoinGeek